niedziela, 24 marca 2013

Ja i przepisy

Dużo czasu spędzam w kuchni, czasami mnie wkurza że za dużo. Gotuję dla trzech osób, ale każda je inaczej. Mąż nie je drobiu, ryb, jajek - z tych popularnych produktów, bo na tej liście znalazło by się jeszcze wiele innych. Niezbyt lubi warzywa, a już na pewno nie wszystkie. Syn - dziecko jeszcze - bardzo szczupły  - też nie lubi wielu rzeczy, ale innych niż mąż. Ja jem wiele rzeczy, których oni nie jedzą i jestem jedyną osobą która dba o to żeby jeść zdrowo i lekko. Choć czasem za dużo. Tak więc bywa , że gotuję trzy obiady, może niezupełnie bo np. jeden czy dwa elementy posiłku są wspólne dla wszystkich ( np. surówka ). Ale chciałam napisać o czymś innym, z czego zdałam sobie sprawę w tym tygodniu - nie potrafię gotować ściśle według przepisu. Zawsze muszę coś zmienić. Coś dodać, odjąć, zamienić jakiś produkt. Tylko ciasta robię dość dokładnie, bo boję się że nie wyjdą, ale robię je rzadko bo wiem jak to się kończy - rodzina zje po kawałku a ja resztę :). Uwielbiam oglądać książki kulinarne, kiedyś miałam pewien nałóg - kupowałam czasopisma z przepisami, mam ich mnóstwo - od paru lat się z tego wyzwoliłam, bo jest internet.
W tym tygodniu kupiłam wielofunkcyjnego robota, do którego dołączona jest książka z przepisami i testuję go od kilku dni, co sprawia mi niesamowita frajdę. Postanowiłam sobie, że przez miesiąc nie zmienię żadnego przepisu i co? Każdy muszę trochę odtłuścić, dać mniej cukru, inne proporcje, zmieniam nieco składniki itd. To jakaś choroba chyba:)

Z innej beczki - tak dzisiaj rano wyglądała wiosna przez moje okno :)




czwartek, 14 marca 2013

Też jestem pacyfistką, nie lubię walki

Dzisiejszy wpis zainspirowany jest postem na moim ulubionym blogu który czytam ( polecam  http://amciam.blogspot.com/ ) - autorka pisze o walce z nadwagą. Często słyszymy takie słowa - " całe życie walczę z nadwagą" czy "postanowiłam walczyć z otyłością". A ta otyłość to co - coś poza nami, obok nas ? Myślimy o niej jak o czymś z czym się nie identyfikujemy, co najchętniej byśmy oddzielili od tej cudownej reszty i wyrzucili na śmietnik. Traktujemy swoje ciało jak wroga, nie możemy na nie patrzeć  i w związku z tym trzeba z nim walczyć. Karać je za odstępstwa od diety. Myślę, że dopóki tak to traktujemy, jak walkę - nie osiągniemy sukcesu. Może u mężczyzn słowo "walka" jest czymś innym, pociągającym i atrakcyjnym, ale mnie kojarzy się z bólem, strachem, buntem. Z wojną, przemocą, poniżeniem. I co, ja mam walczyć sama z sobą? Nie cierpię, gdy ktoś mi coś każe zrobić, co jest niezgodne z moją wolą, a sama mam się zmuszać do czegoś? Dlatego staram się tak ustawić to moje odchudzanie, żeby wyciągnąć coś przyjemnego dla siebie. Nie lubię ćwiczeń typu aerobik - z układami kroków - i na pewno nie będę na takie chodzić. Nie lubię biegać i nie zamierzam. Staram się wybrać taka aktywność fizyczną która sprawia mi przyjemność. Nie jem rzeczy które mi nie smakują tylko dlatego, że są niskokaloryczne. Muszę odnajdywać przyjemność w jedzeniu. Kupuję tylko dla siebie produkty które lubię a których moja rodzina nie je. Uwielbiam moje środy warzywne.Nie walczę. Nie zmuszam mojego ciała do rzeczy dla mnie nie do przyjęcia i niemożliwych, stąd tak długi termin osiągnięcia celu który sobie wyznaczyłam. Chcę go osiągnąć i jestem szczęśliwa że do niego podążam, bez walki.

sobota, 9 marca 2013

Potrzebuję motywacji

Niby wszystko idzie dobrze, waga powoli spada. We wtorek, po czterech tygodniach zmierzyłam poziom tkanki tłuszczowej i jest mniej o 1,2 kg, w sumie od początku stycznia 4 kg mniej czystego tłuszczu. Ale straciłam trochę motywację, mimo ze nadal wierzę, że cel osiągnę. Myślę, że to jest chwilowe, ale nie mam już takiej euforii i zadowolenia z tego co robię, jak na początku. Trochę nie chce mi się zapisywać co jem, choć wiem że to dla mnie skuteczna metoda dyscypliny. Czytam inne blogi, na swoim piszę rzadziej. Częściej robię odstępstwa, nieduże ale jednak.Kryzys, normalnie kryzys. Co zrobić, żeby odchudzanie sprawiało mi  taką przyjemność jak w styczniu? Jeżeli ktoś to czyta, proszę o dwa słowa wsparcia, wasze wpisy mnie bardzo motywują i stawiają do pionu.